niedziela, 30 grudnia 2012

Trochę świątecznych tematów

Chociaż święta mamy już za sobą, to choinki jeszcze stoją, a ja chciałam pokazać ozdoby, które  w tym roku zmajstrowałam. Wykonałam je z glinki Fimo, zakupionej dawno temu. Nawet trochę się bałam, że się przeterminowała :) Ale nie.



Postanowiłam zamieścić fotki kilku kartek zrobionych przez moja kuzynkę, która nie posiada bloga, no i nie zamierza zakładać. Cóż ;) A kartki robi śliczne...







niedziela, 16 grudnia 2012

Pierniczki 2012

Postanowiłam reaktywować mojego bloga. Ostatnio strasznie dużo czasu poświęcałam na rzeczy, które jak się okazało, nie miały sensu. Muszę się trochę pozbierać. Zbliżają się święta, ale ja w ogóle tej magii nie czuję. Od dwóch tygodni robię listę tego co chciałabym dostać pod choinkę i ciągle nie ma na niej ani jednej pozycji. To znaczy jedna jest, ale to marzenie się nie spełni...
Wiem, wiem trochę gorzko się zrobiło, pomimo, że to post o słodkich pierniczkach. 

Bardzo mi miło z powodu nowych obserwatorów, którzy pojawili się w czasie mojego przestoju, dziękuje wam za komentarze. Wasze blogi odwiedzam, choć rzadko zostawiam po sobie ślad. 

A teraz pierniczki:




W tym roku piekłam w dwóch turach. Pierwsze sama, a kolejne z dziewczynami. Najwięcej zabawy było z ozdabianiem. Drobne elementy przyczepiałam przy pomocy pęsety :) 

Skoro dzisiaj kuchenne klimaty to pochwalę się również etykietkami na słoiczki z przyprawami. 


wtorek, 27 listopada 2012

Kalendarz na 2013 rok

Kalendarze w sklepach pojawiły się już z miesiąc temu. Naoglądałam się, ale żaden nie przypadła mi do gustu. Przy kolejnej wizycie w Empiku znalazłam gotowe wkłady takie do włożenia w okładkę. Były mocno sfatygowane, ale wybrałam jeden w najlepszym stanie i postanowiłam zrobić sobie okładkę sama. I tak powstał mój nowy kalendarz na 2013 rok.





A tak wyglądał przed:



sobota, 6 października 2012

Coś jak WZ-tka

Dzisiaj na słodko. Upiekłam coś jak WuZetka. A właściwie można by powiedzieć, że biszkopt kakaowy z kremem z bitej śmietany z serkiem Mascarpone. Na zasadzie wykorzystania tego co się akurat ma pod ręką.


łyzki

W środku niespodzianka w postaci malin.
Biszkopt upiekłam z najprostszego przepisu jaki znam:

- 6 jajek
- szklanka cukru
- szklanka mąki
- 3 łyżki kakao

Z białek ubijamy piane na sztywno, dodajemy po trochę cukru. Jak się rozpuści, wrzucamy po jednym żółtku, wsypujemy po trochę mąki zmieszanej z kakao i delikatnie mieszamy. Na dno tortownicy kładziemy papier do pieczenia, wylewamy ciasto i do piekarnika. Ja piekę najpierw 15 minut w temp 150 st, a potem ok. 15-20 minut w temp 180 st. Potem studzimy i przekrawamy.

Krem:
- 500 ml śmietanki 30%
- 2 opakowania serka Mascarpone
- 3 łyżeczki cukru pudru

Śmietankę ubijamy na sztywno pod koniec dodając cukier puder. Zmniejszamy znacznie obroty i dodajemy po trochę serka. Trzeba uważać, żeby nie zrobić masła :)

Przekładamy blaty ciasta, wrzucamy owoce, dekorujemy jak tylko mamy ochotę (u mnie starta gorzka czekolada) i gotowe :)

Jeszcze jedna zaległa rzecz:

Muffiny czekoladowe.


Upieczone z przepisu Pani Doroty z pewnymi modyfikacjami. Piekłam je z okazji Dnia Chłopaka dla moich kolegów z pracy (Tak się dziwnie składa, że pracuję z samymi facetami :)), dlatego musiałam zrezygnować z kremu - problemy z transportem. Także w przepisie trochę zamieszałam, bo dałam więcej kakao i wrzuciłam pokrojona gorzką czekoladę, a zwykły cukier zastąpiłam ciemnym Muscavado. Były naprawdę dobre, lekko wytrawne, chociaż i tak usłyszałam, że są za słodkie... ;)

poniedziałek, 24 września 2012

Oto Miś

Dzisiaj znowu miś. Ale nie taki zwyczajny. Miś filcowy. I to pierwszy miś po długiej przerwie. Już zapomniałam jakie to uczucie tak dźgać sobie wełnę, jak się można wyżyć ;)
Nie złamałam żadnej igły, nawet się nie ukłułam. Coś cudownego. A filcowałam oglądając wszystkie cztery odcinki Nad Niemnem. Tyle czasu trwało ufilcowanie miśka. Dostał imię Mufinek, bo się wyjątkowo natrętnie kręcił koło papilotek :) 
Ma trochę wytrzeszcz, ale za to ruszają mu się wszystkie cztery łapki i głowa ;) 



sobota, 22 września 2012

Miś

Jak uszyć coś tak małego? Oj ciężko i tylko ręcznie. Przynajmniej w moim przypadku :) Któregoś dnia miałam doła, przeglądając Facebooka znalazłam link do kursu (rosyjskiego) jak uszyć misia mieszczącego się w dłoni. Może to głupie, ale takie dłubanie poprawia mi humor. Szkoda tylko, że nie miałam jakiegoś futerkowego materiału. Z oczami był największy kłopot, bo nie znalazłam odpowiednich koralików. W końcu zrobiłam z ćwieków, pomalowanych czarną farbą akrylową i jeszcze pokrytymi Glossy Accent. No masakra, ale efekt jest.



EDIT :)
Link do przepisu na misia. Dzięki Alu za przypomnienie ;)

piątek, 21 września 2012

Kolejny album

Żeby iść za ciosem dzisiaj wrzucam następny albumik. Zdjęcia zrobione podczas komunii mojego kuzyna. Na fotkach oprócz mnie, moja siostra i kuzynka Monika.
Do wykonania tego albumu wykorzystałam papiery zakupione na DLWC od Rapakivi. Jestem nimi zachwycona.









czwartek, 20 września 2012

Albumik kąpielowy

Pewnie już o mnie zapomniałyście. Wiem, że dawno się nie odzywałam. Ale już jestem. Dzisiaj pochwalę się albumem, który zrobiłam już dość dawno. Wystawiłam go w jednym z konkursów na tegorocznych DLWC.  Nie wygrał, ale jakieś tam głosy dostał, podobno.

Jest album z pierwszej kąpieli mojej starszej suni. Kto ma psa, to wie, że kąpiel nie należy do przyjemnych rzeczy, niemniej jednak było bardzo wesoło i... mokro.








wtorek, 24 lipca 2012

poniedziałek, 16 lipca 2012

I bindowanie to nic strasznego czyli drugi dzień DLWC 2012

W sobotę brałam udział w dwóch warsztatach: szycie notesów proste-podłużne, ale o tym będzie jak skończę, oraz drugi notes bindowany.
Pisałam już kiedyś o moich zmaganiach z bindownicą. Jakoś nie do końca się z tym urządzeniem rozumiem. Po warsztatach u Katriny umiem już mi bindownica nie straszna :) Dostałyśmy śliczne papiery Rapakivi z najnowszej kolekcji, a wszystko było bardzo ładnie przygotowane. Niestety na warsztaty się spóźniłam bo tak się złożyło, że nałożyły się z wcześniejszymi, no i w związku z tym nie dokończyłam swojego notesu. Chociaż nie było to jedyną przyczyną. W trakcie zajęć uświadomiłam sobie, że nie mam moich ukochanych ażurowych nożyczek Stamperii. Myślałam, że gdzieś mi wypadły i je zgubiłam. Może to głupie, ale normalnie popsuł mi się humor i odechciało mi się ozdabiać notes. Po powrocie do domu okazało się, że zostawiłam je na komodzie.....
No cóż. Notes już ukończony, miał być z przekładkami, ale z nich zrezygnowałam. Oto jak wygląda:




Nie będę pisać o zakupach, bo jak zwykle wydałam za dużo, a kupiłam za mało :) Już czekam na następne warsztaty.

niedziela, 15 lipca 2012

A jednak szycie jest fajne czyli pierwszy dzień DLWC 2012

Już myślałam, że dziś nie dam rady i ten post znów odwlecze się na nie wiadomo kiedy. A jednak się udało. Otóż chciałabym opisać swoje wrażenia po Dolnośląskich Letnich Warsztatach Craftowych. Było baaardzo gorąąąco, dokładnie tak jak rok temu. Jak już wcześniej pisałam wzięłam udział w trzech warsztatach. Zamierzam się pochwalić pracami wykonanymi na dwóch z nich, trzeciej jeszcze nie skończyłam.

W piątek uczestniczyłam w warsztatach u Stefci. W bardzo kameralnej grupie szyłyśmy Tildy, a właściwie Króliki. Ja z maszyna do szycia miałam już wcześniej do czynienia, jednak poza prostymi przeszyciami na kartkach czy notesach, nie sądziłam, że kiedyś jeszcze uszyję coś bardziej skomplikowanego. No, ale się zapisałam i strasznie mi się podobało. Serio. Uszyłam prawie całego królika, udało mi się nie pomylić kierunku jego nóg ;) No, ale nie zdążyłam uszyć ubranka. Dlatego dopiero dzisiaj mogę się pochwalić, w pełni odzianym Królikiem. Ale zanim zdjęcia, chciałabym napisać, że atmosfera na warsztatach była bardzo sympatyczna, a prowadząca cierpliwie pomagała mi z wkręcającą się nitką :)

Oto królik w ogrodniczkach nieco za dużych, bo zdążył schudnąć zanim się ich doczekał ;)




niedziela, 27 maja 2012

Lodówkowe magnesy z notesem

Mam ostatnio pecha do zdjęć. Światło albo jest za mocne albo za słabe. Białe tło wychodzi niebieskie. Mnóstwo poprawiania, co mnie zniechęca, po prostu nie lubię dodawać byle jakich zdjęć. Tak już mam. Miałam dzisiaj wrzucić fotki biżuterii, którą ostatnio poczyniłam, ale są straszne. Dlatego dziś prezentuję nowe magnesy na lodówkę. Trzy sztuki.

Pierwszy z nich ozdobiłam różyczkami wykonanymi z filtrów do kawy, a także akrylowymi listkami. Za tło posłużyła mi zielona krateczka, która zawsze przywodzi ma myśl kulinarne skojarzenia. No, ale oczywiście równie dobrze może być ozdobą tablicy magnetycznej.



Do drugiego użyłam kwiatka, który zrobiłam sama, podobnie jak listki. Tutaj również dodałam kratkę, tym razem czerwoną.



Ostatni to już typowo letnia propozycja - Truskawki, na taśmie dystansowej. Tło to papier z motywem desek, więc wygląda to trochę jakby leżały na stole. 




środa, 23 maja 2012

Candy Lemonade

Wrzucam dziś szybkie info o Candy w Lemonade. Dwie nowe kolekcje, trzeba wybrać jedną, ale kuszą.....



A co do nowości u mnie to nawet fotki porobiłam, ale wyszły straszne. Muszę powtórzyć sesję ;)

niedziela, 20 maja 2012

Kilka zaległych rzeczy

Witajcie! Wiem, że strasznie długo mnie nie było. Nie umiem powiedzieć dlaczego tak długo nie mogłam się zmusić do napisania nowego posta. Postaram się poprawić. Mam szczere chęci, zobaczymy co z tego wyniknie. Po prostu odkąd pracuję przy komputerze, mam jakąś awersje do używania go w domu.

Na wstępie chciałabym podziękować za wyróżnienie Hobbystce :) Wiem, że trochę przeterminowane te podziękowania.

Chciałam się też pochwalić, że zapisałam się na warsztaty DLWC, które odbędą się 6-8 lipca we Wrocławiu. Już nie mogę się doczekać. Będę szyć Tildę lub zająca, montować notes i uczyć się szycia prostego/podłużnego. Jak chcecie wiedzieć o co chodzi to zerknijcie na stronkę :)


Pewnie jeszcze o czymś miałam napisać, ale w tej chwili nie pamiętam ;)

Teraz moje ostanie prace. Ostatnie, które sfotografowałam, bo jest tego więcej.

Taki sobie skromny Przepiśnik. Bardzo polubiłam przeszycia maszynowe. Po raz drugi bindowałam i tym razem poszło mi lepiej. Wygląda tak:






Zrobiłam sobie jeszcze takie "cosie" na koronki. Nie wiem jak je nazwać. Teraz nareszcie wszystko jest na swoim miejscu w szufladce Ikea'owej komódki. Zużyłam na nie dwa papiery z Galerii Papieru, które kiedyś zakupiłam i okazało się, że nie wyglądają tak jak się spodziewałam. Tu spisały się idealnie.





No i na koniec trochę szkiełek. Tym razem nie tylko magnesiki, ale i coś dla osób preferujących, jak ja, tablice korkowe - pinezki z postaciami z bajek Disney'a....




oraz magnesiki z pięknych papierów Primy.


Teraz lecę po aparat aby "obfocić"najnowsze dzieła, póki jest światło ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...