piątek, 27 sierpnia 2010

Czarna róża

Kilka dni temu dostałam zamówienie z Rupieciarni na naszyjnik z czarną różą. Dzisiaj go zawiozę, ale najpierw go pokażę. Przysporzył mi trochę kłopotów, ale sobie poradziłam. Efekt jest całkiem, całkiem. Oby tylko spodobał się osobie, która go zamówiła.


Co prawda na zdjęciu wygląda trochę na niebieskawy, ale w rzeczywistości to głęboka czerń.

Właśnie spojrzałam w okno, znowu pada. Ta pogoda jest dosłownie usypiająca. Najlepszy dowód. Widział ktoś takiego śpiocha?


Wczoraj wieczorem, oglądając po raz enty Amelię, zrobiłam sobie kolejną zakładkę. Użyłam papieru wygranego w Candy. Taka trochę dziecinna, ale za to słodka. Tylko nie za bardzo pasuje do książki, którą obecnie czytam - Mądrość Toskanii. Hmm... następna musi być poważniejsza ;)

środa, 25 sierpnia 2010

Torcik

A więc, torcik wyszedł. I to całkiem ładny. Dużo bitej śmietany, gorzka czekolada i jeżyny z ogródka.

Impreza też się udała. Była pyszna kolacja, a później tradycyjnie obejrzeliśmy Kac Vegas - komedię Wszech Czasów ;)


No a teraz lecę filcować naszyjnik zamówiony przez Rupieciarnię.

wtorek, 24 sierpnia 2010

Urodzinowe prezenty

Dzisiaj są urodziny Anity. Przygotowałam dla Niej niespodziankę, ale ona chyba się już domyśla. Z nami to już tak jest, zawsze wiemy co dostaniemy. Nigdy nie umiemy się powstrzymać. W sumie to zabawne czekać na prezent i wiedzieć czego się spodziewać. Tak wygląda zapakowany.



A w środku jest...


Migotka nr 2.

Wyszła większa i ma bardzo niepokorną grzywkę.


I dla porównania:

Moje wygrane Candy

Wczoraj przyszła paczka z moimi wygranymi cukierasami. Oprócz scrapowych przydasi, Kasia włożyła do niej śliczny notes. Skąd wiedziałaś, że zielony to mój ulubiony kolor? Bardzo mi się podoba.


Na dzisiaj to tyle, bo mam mnóstwo roboty, trzeba komuś upiec tort urodzinowy ;)
Jeśli wyjdzie to na pewno jutro się nim pochwalę.

niedziela, 22 sierpnia 2010

Pudełko na przepisy i Zakładka

Siedzę już 10 minut i nie wiem co napisać. Właściwie to moim najnowszym pracom nie towarzyszy żadna historyjka. Powstały w wyniku nagłej chandry, która pojawiła się nie wiadomo skąd i dlaczego. Na szczęście nie trwała długo. Uświadomiłam sobie, że mam za dużo pomysłów, a za mało czasu. Zazwyczaj taki stan obfituje u mnie w wypieki, a że ostatnio piekłam chyba codziennie, to należało się podziewać. Wczoraj zrobiłam biszkopty, ale zdjęć nie ma, bo zanim je zrobiłam, ciastek nie było. Typowe. A potem dostaję komentarze pt., że ciasto na zdjęciu jest nieładne. Ja się po prostu muszę spieszyć. I często fotografuję na gorąco! No, ale jak się ma tyle łasuchów w domu ;)

W sobotę rozsiadłam się na dywanie z blokami, kartonami, klejem, różnego typu błyskotkami, słowem, wszystkim co znalazłam, a co mogło się przydać do ozdobienia planowanego pudełka na przepisy. Uwielbiam tworzyć na podłodze, zwłaszcza kiedy używam takiej ilości rzeczy. Szkoda tylko, że moje psy (a konkretnie jeden) nie czują respektu do moich przedmiotów. Kilka kartek nosi odciski łapek. Ale co tam.




Ta krateczka skojarzyła mi się bardzo "kuchennie". Myślę, że jest idealna. Pół godziny zastanawiałam się jak to pudełko ozdobić. Wersji było kilka. A w końcu postawiłam na prostotę. Może jeszcze dodam napis obok kwiatka.

Ostatnio czytam więcej książek, dlatego pomyślałam o zakładce. Kiedyś kupiłam w tesco uroczy papier z baletnicami. No i powstała taka sobie różowa zakładeczka. Trochę jak karta do gry.

piątek, 20 sierpnia 2010

Wiśniowy skubaniec i ... Biały Miś

W ubiegły weekend moja babcia odwiedzała daleką rodzinę. Poczęstowano ją pysznym ciastem, na które przepis udało się jej wydębić ;) A nie było łatwo. Później okazało się, że moja mama kiedy byłam jeszcze mała często piekła owo ciasto, ale potem zaniechała i sama nie wie czemu. Ciasto nosi uroczą nazwę - Skubaniec. Dziś upiekłam. Rzeczywiście pyszne.


Ponieważ przepis to Rodzinna Tajemnica, to niestety nie mogę go podać. Powiem tylko tyle. Kruche ciasto, wiśnie, beza. Mmmmm.........

I jeszcze odnaleziona pewna zguba. A raczej zgub. Uszyłam go jakieś 10 lat temu. Nie miałam wtedy takich fajnych oczek i noska jakie można kupić dzisiaj. Musiałam improwizować. Oczy zrobiłam z koralików, a nos z takiej zaślepki, które się używa przy meblach, żeby ukryć śruby. Pamiętam jak jedną wydłubałam ;)
A jaki był problem z kupnem futerka! Obeszłyśmy z mamą pół miasta i znalazłyśmy tylko białe, a ja wtedy chciałam czekoladowe albo rude.

Oto Biały Miś - taki trochę niewydarzony...

czwartek, 19 sierpnia 2010

Kolejna miła niespodzianka

Chyba mi się w głowie przewróci :)

Ledwo dostałam jeden prezent, a tu już zapowiedź kolejnego.

Wygrałam w Candy!!! Pierwszy raz. Na blogu KachaArt. Co się będę rozpisywać. Cieszę się i tyle. ;)

Oto co dostanę:

środa, 18 sierpnia 2010

Miła niespodzianka

Dzisiaj, koło południa, listonoszka przyniosła awizo. Bardzo się zdziwiłam, bo ostatnio niczego nie kupowałam przez internet i żadnej przesyłki się nie spodziewałam. No, ale jak to z Pocztą bywa - odbiór dopiero po 18-tej. Myślałam, że mnie ciekawość całkiem zeżre ;) No nie było tak źle.

Wieczorem brat podrzucił mnie na Pocztę, o dziwo, nie było kolejki! Pani w okienku wypytywała o to kiedy dostałam to awizo, jaka duża ma być ta paczka itd. Już się wystraszyłam, że to jakaś pomyłka. Ale w końcu ją dostałam. W drodze powrotnej podarłam kopertę :) tak byłam ciekawa.

W środku był prezent od Shiraji, u której jakiś czas temu zostałam setnym obserwatorem. Obiecała mi wtedy niespodziankę. Już prawie zapomniałam :) dlatego to była prawdziwa NIESPODZIANKA. Dziękuję :)

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Allegro i Aaaannnnnnnnnnnielskie ciasto

Moje Filczaki w Rupieciarni powoli się sprzedają. Bardzo powoli. Za to zapasy czesanki dość szybko topnieją, dlatego postanowiłam sprzedać trochę towaru ;)
Tym razem na allegro. Zapraszam!

A jeszcze jedno. Anielskie ciasto okazało się ciastem iście diabelskim. Wyszedł spektakularny zakalec. Zdjęcia nie ma i nie będzie! Po wyjęciu z pieca oraz, rzecz jasna, przetestowaniu jakości, poszedł do śmieci. Moja intuicja dobrze mi podpowiadała, że ten przepis jest nieteges.  No, ale zawsze trzeba się przekonać. Przecież mogłam się mylić! No, ale się nie pomyliłam. A może lepiej było zrobić bezy? Z 12 białek? Uff...

Jak ktoś chce to podaję przepis. Może będziecie mieć więcej szczęścia?

ANIELSKIE CIASTO

SKŁADNIKI:
• 12 białek
• 25 dag cukru
• 4 opakowania cukru waniliowego
• szczypta soli
• 10 dag mąki
• 40 g mąki ziemniaczanej
• 30 dag śmietany kremówki
• 50 g pokrojonych pistacji
• 15 dag malin

PRZYGOTOWANIE:
Do lekko schłodzonych białek wsypać jedną trzecią cukru. Energicznie ubić. Nie przerywając ubijania, stopniowo dodawać resztę cukru, cukier waniliowy oraz sól. Masa białkowa powinna być ubita na sztywną pianę.
Delikatnie połączyć białka z przesianą mąką i mąką ziemniaczaną. Ostrożnie, ale dokładnie wymieszać na masę o jednolitej konsystencji.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 175 st.
Masą białkową napełnić formę (pojemności około 2 litrów) w kształcie wieńca. Wyrównać powierzchnię.
Wstawić do piekarnika i piec około 40 minut. Wystudzić i wyjąć ostrożnie z formy. Przełożyć na paterę.
Ciasto udekorować bita śmietaną, opłukanymi, osuszonymi malinami oraz posiekanymi pistacjami.

środa, 11 sierpnia 2010

Ogórkowy dzień

Pracowity dzień za mną. Kisiliśmy dzisiaj ogórki ;)

Od rana było obieranie, krojenie, mycie, a potem upychanie do słoików :) Ach ręce jeszcze mi pachną czosnkiem.

W międzyczasie zdążyłam upiec Creme Brulee. Ja nie wiem jak to się dzieje, ale znowu nie udało mi się nie spienić hartowanych żółtek! Dlatego na wierzchu zrobiła się pianka. I nie wygląda tak jak bym chciała. No, ale tym razem wykorzystałam pomysł z gorzka czekoladą. Wyszło super.


Na tym jeszcze nie koniec. Wieczorem zachciało mi się wypróbować przepis na Creme Patisserie. Znalazłam go w, już wspominanej, "Kruchej jak lód". Anita już wcześniej go robiła i jej wyszedł. Mój chyba też wyszedł, choć, jak na mój gust, nieco za rzadki. Jako bazę pod niego upiekłam moje ukochane kruche babeczki. No i jeżyny z ogródka w roli wisienki na torcie ;) A co do smaku, to powiem, że ciekawy, ale mnie nie powalił. Dokładny przepis krok po kroku tutaj.


Zostało mi 12 białek. Jutro pierwszy raz upiekę Anielskie ciasto. Ciekawe czy wyjdzie?

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Żabcia uzbierała już całe 13 komentarzy. Postanowiłam wystawić do konkursu mój drugi wakacyjny wyrób - Migotkę. Jest jeszcze kilka dni. Zobaczymy.

Dostałam zamówienie na dwie różane broszki. Przyznaję szczerze, że ciężko mi było się do nich zabrać. Ciągle co innego było na tapecie. Ja już taka jestem 100 pomysłów na minutę. Jednocześnie filcuję, szydełkuję, itd, itp.
Broszki już niedługo zostaną dostarczone nowej właścicielce.


Strasznie chciałabym nauczyć się scrapbookingu. Z zazdrością :) przeglądam blogi scrapowe. Ostatnio próbowałam i wiem, że jeszcze długa droga przede mną. Zaopatrzyłam się na razie w kilka drobiazgów, zobaczymy co z tego wyjdzie.


Od dawna gromadzę przepisy na wszelakie słodkości, a to z gazet, a to od znajomych, czy z internetu. Do tej pory nie miałam pomysłu na to jak je przechowywać. Myślałam o jakimś notesie, tylko, że ja lubię żeby wszystko było uporządkowane (w kolejności alfabetycznej :)), a w notesie wiadomo, nowe przepisy byłyby po prostu dopisywane z tyłu. No i, inspiracja przyszła z książki. Czytając "Kruchą jak lód" Jodi Picoult, znalazłam genialne rozwiązanie. Główna bohaterka, mistrzyni cukiernictwa, swoje przepisy zapisywała na pojedynczych karteczkach. Ja też zapragnęłam mieć swoje karteczki. Na razie powstały 42. A to dopiero początek...


W sumie to nic takiego, ale miło je będzie przypiąć do lodówki moimi filcowymi magnesikami.

wtorek, 3 sierpnia 2010

Muminki się cieszą, radością i życiem....

Ostatnio Anita wspomniała mi o rocznicy powstania Muminków. W tym roku mija 70 lat! Zasugerowała, żebym je ufilcowała. No właściwie to wręcz nalegała. Szczerze mówiąc, po ostatniej katastrofie, w której zniszczyłam swoje igły nie bardzo miałam ochotę. Tydzień temu kupiłam nowe igły i zabrałam się do dzieła!

Wczoraj zaczęłam, a dziś już jest: PANNA MIGOTKA. Zabrakło tylko bransoletki na nodze. Ma ktoś pomysł z czego ją zrobić? Średnica jej nóżki to ok. 1,5 cm, więc to musi być coś małego. Na razie nic nie wymyśliłam.

Panna Migotka to jeden z największych moich Filczaków. Ma 8 cm wysokości. I w szerz też jest, hmm... Zabroniła podawać wymiarów ;)
Nowiutkie igiełki świetnie się spisały. Ogon filcowałam na mokro.



I jeszcze z każdej strony:




Niestety nie mam czesanki w odpowiednim kolorze dla Muminka. Myślę, że następna będzie Mamusia Muminka.

O kurczę, ona będzie jeszcze większa...

niedziela, 1 sierpnia 2010

Jagoffinki :)

Ostatnio na moim blogu bardziej "ciastowo" niż "robótkowo", ale cóż robić! Robótki robią się powoli, a rezultaty póki co średnio nadają się do prezentacji. A ciacha to dużo szybciej idą. I wychodzą :) Muffinek zostało już tylko 5. Ostatnio oglądałam "My Blueberry Nights" (wolę oryginalny tytuł) i tak mi się zachciało ciacha z jagodami. Mmmm

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...