W ubiegły weekend moja babcia odwiedzała daleką rodzinę. Poczęstowano ją pysznym ciastem, na które przepis udało się jej wydębić ;) A nie było łatwo. Później okazało się, że moja mama kiedy byłam jeszcze mała często piekła owo ciasto, ale potem zaniechała i sama nie wie czemu. Ciasto nosi uroczą nazwę - Skubaniec. Dziś upiekłam. Rzeczywiście pyszne.
Ponieważ przepis to Rodzinna Tajemnica, to niestety nie mogę go podać. Powiem tylko tyle. Kruche ciasto, wiśnie, beza. Mmmmm.........
I jeszcze odnaleziona pewna zguba. A raczej zgub. Uszyłam go jakieś 10 lat temu. Nie miałam wtedy takich fajnych oczek i noska jakie można kupić dzisiaj. Musiałam improwizować. Oczy zrobiłam z koralików, a nos z takiej zaślepki, które się używa przy meblach, żeby ukryć śruby. Pamiętam jak jedną wydłubałam ;)
A jaki był problem z kupnem futerka! Obeszłyśmy z mamą pół miasta i znalazłyśmy tylko białe, a ja wtedy chciałam czekoladowe albo rude.
Oto Biały Miś - taki trochę niewydarzony...
ciasto jest jakieś takie rozklekotane, no i te bezy fe fe fe, ale misiu cudny. W wieku 15 lat szyłaś misie? To słodkie :-)
OdpowiedzUsuńP.S. Kiedy wyfilcujesz mi Madonnę ;p
Dla mnie misiu-pysiu jest super, no i jaki milusi!
OdpowiedzUsuńNie czepiaj się Miśka!!! Jest super i widać, że ma charrrakter... :D
OdpowiedzUsuńTen misiu wygląda, jak kupiony w sklepie;)
OdpowiedzUsuńJaki swietny ten misio!:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń