Pracowity dzień za mną. Kisiliśmy dzisiaj ogórki ;)
Od rana było obieranie, krojenie, mycie, a potem upychanie do słoików :) Ach ręce jeszcze mi pachną czosnkiem.
W międzyczasie zdążyłam upiec Creme Brulee. Ja nie wiem jak to się dzieje, ale znowu nie udało mi się nie spienić hartowanych żółtek! Dlatego na wierzchu zrobiła się pianka. I nie wygląda tak jak bym chciała. No, ale tym razem wykorzystałam pomysł z gorzka czekoladą. Wyszło super.
Na tym jeszcze nie koniec. Wieczorem zachciało mi się wypróbować przepis na Creme Patisserie. Znalazłam go w, już wspominanej, "Kruchej jak lód". Anita już wcześniej go robiła i jej wyszedł. Mój chyba też wyszedł, choć, jak na mój gust, nieco za rzadki. Jako bazę pod niego upiekłam moje ukochane kruche babeczki. No i jeżyny z ogródka w roli wisienki na torcie ;) A co do smaku, to powiem, że ciekawy, ale mnie nie powalił. Dokładny przepis krok po kroku tutaj.
Zostało mi 12 białek. Jutro pierwszy raz upiekę Anielskie ciasto. Ciekawe czy wyjdzie?
Same smakowitości!
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili nieco się zdziwiłam czytając o kiszonych ogórkach, a na zdjęciach widząc zgoła co innego;-)))
Ale poczytałam dalej i wszystko już wiem.
Pozdrowienia i miłego weekendu.
No wiem, wiem. To było trochę tak na przekór :)
OdpowiedzUsuń