Na wstępie pochwalę się moimi cukierkami, które dotarły w tym tygodniu. Na razie nie wiem na co je wykorzystam, może sobotnie warsztaty mnie natchną.
A teraz, tak jak w tytule, moje początki z decoupagem. Myślę, że w miarę udane. Najpierw kolczyki, które poszły na pierwszy ogień i trochę mi się serwetka pogufrowała :) I jak się okazało pędzelek, który mi pani w sklepie doradziła nie spisał się. Może z powodu braku doświadczenia.
Następnie szpulka do nici. Będzie używana do przechowywania sznurka woskowanego, który zawsze strasznie mi się plącze.
Miniaturowe szufelki, niewiemdoczego. Zakupiłam je ostatnim kiermaszu na Rynku. Spodobały mi się, bo są takie malutkie.
No i drewniany grzebień, który już od bardzo dawna, walała się na półce w łazience. Może teraz nie będzie wyrywał mi włosów? ;)
Drewniane przedmioty mi się kończą :) Zostało jeszcze kilka par kolczyków, na które na razie nie mam pomysłu.
I na koniec album na zdjęcia, który chciałam już dawno pokazać, ale komputer mi zaniemógł :)
Ja takich szufeleczek do przypraw używam, do przesypywania, odmierzania itp:)
OdpowiedzUsuńno klasa to Twoje dekupazowanie :)elegancko idzie :)czekam na kolejne dziela :)
OdpowiedzUsuńJa też mam serwetki do decu, ale nie wiem jak sie za to zabrać
OdpowiedzUsuńDecu super!!!!!!!!!A ja taką szufeleczką chomikowi-Teodorowi żarełko sypie:)
OdpowiedzUsuńte pogufrowanie dodaje uroku ;)
OdpowiedzUsuńśliczne gadżety ;)