Ubiegły weekend spędziłam na pilnowaniu mieszkania przyjaciółki. Święty spokój, komputer i ja. I czesanka oczywiście :)
Obejrzałam kilkanaście odcinków "Różowych lat 70-tych", a także świetny film o malarce Serafinie. No i "Kroniki portowe", które, nawiasem mówiąc, wreszcie udało mi się zobaczyć od początku do końca.
Jak zwykle nie wytrzymałam, żeby na raz wykonywać tylko jedną czynność, a mianowicie oglądać film. Na szczęście przezornie wzięłam ze sobą trochę wełny. Tak też powstała Żabcia...
Jakiś tydzień temu dostałam, w spadku :), worek kordonków. Teraz szaleję szydełkiem. A co z tego wyrośnie... zobaczymy ;)
Na razie Żabcia dostała cieniowany kocyk (zrobiłam go oglądając wczoraj Bonda).
widzisz, pilnowanie mieszkania to bardzo dobra rzecz :d Niedługo jadę do Ełku, będziesz miała caaaały tydzień, ciekawa jestem co wyczarujesz ;p
OdpowiedzUsuńżaba jest genialna!!!
OdpowiedzUsuńtaka zielona:P
A więc jest wolna chata - robimy imprezę?